10/08/2025
Kochani,
są takie chwile, kiedy serce podpowiada, że trzeba coś zmienić. Nie dlatego, że stare przestało działać… ale dlatego, że człowiek rośnie, dojrzewa i chce, aby to, co robi, było jeszcze bardziej w zgodzie z nim samym.
Tak czuję teraz.
Są chwile, których się nie zapomina.
Pierwszy zapach kwiatów w nowym miejscu. Pierwszy bukiet, który wyszedł spod moich rąk. Pierwszy uśmiech klienta, kiedy wręczyłam mu coś, co powstało z marzeń, a nie tylko z łodyg i kwiatków.
Tak zaczęło się Studio Zieleniak.
Małe marzenie, które urosło do rozmiarów mojego świata.
Było w nim wszystko – pasja, odwaga, nieprzespane noce, ręce zmęczone od układania kwiatów i serce bijące szybciej przed każdą dostawą kwiatów.
Były też rozmowy z Wami – czasem w biegu, czasem przy kawie – które zmieniały zwykłe dni w coś niezwykłego.
Dzięki Studio Zieleniak nauczyłam się nie tylko florystyki, ale i tego, jak wielką wartość mają relacje. Jak ważne jest, by każda praca miała duszę.
I to właśnie Wy – moi klienci, przyjaciele, rodzina – sprawiliście, że ta marka stała się tak wyjątkowa.
Dlatego decyzja, którą podjęłam, jest dla mnie ogromnie emocjonalna.
Już za kilka dni Studio Zieleniak zmieni swoją nazwę.
Ale wiecie, co jest w tym najpiękniejsze?
Że ta historia wcale się nie kończy.
Bo przez te lata zrozumiałam, że każda dekoracja to opowieść – i że w każdej z nich jestem obecna ja sama. Nie jako “firma”, nie jako “pracownia” – ale jako Sandra. Kobieta, która wierzy, że kwiaty potrafią opowiedzieć coś, czego nie da się ubrać w słowa.
Chcę, by ta marka była tak osobista, jak tylko się da. By każdy, kto weźmie do ręki mój bukiet, wiedział, że powstał z serca, które bije w odpowiednim rytmie.
Zmiana nazwy to trochę jak przesadzenie rośliny do większej doniczki – te same korzenie, ta sama dusza, tylko teraz mają więcej miejsca, by się rozwijać.
Dziękuję Wam, że przez ten czas podlewaliście to moje marzenie.
Bez Was nigdy by nie zakwitło tak pięknie.
I mam nadzieję, że w nowym rozdziale będzie pachniało jeszcze mocniej, kwitło jeszcze dłużej i wzruszało jeszcze bardziej.
Z wdzięcznością,
Sandra